wtorek, 5 lipca 2016

50 twarzy Finneganów trenu

Czytałem gdzieś, że wielkie przyjaźnie często zaczynają się od wzajemnej wrogości bądź przynajmniej lekkiej niechęci. Po prowokacji takiej jak tytularna na pewno ogromna część z czytających (ontologiczny problem, czy rękę człowieka można traktować w pewnych kontekstach jako osobnego ludzia odstawiam na bok) zostanie świetnym materiałem na przyjaciół. O to chodziło.

Kradnący kliknięcia tytuł to sposób, żeby zamaskować jeden z tych wpisów, które ciężko pominąć, ale, jak przystało na materiały naprawdę istotne, na ogół są odwiedzane jedynie przez autorów łudzących się, że stojący w miejscu licznik wyświetleń wystrzeli wreszcie w górę. Wpis systemowy. Konstytucja bloga. Przyznajcie się, jak wielu z Was przeczytało w całości nadrzędny akt prawny Rzeczpospolitej Polskiej?
No właśnie.

Połączenie tytułu wpisu i nazwy domeny powinno nasunąć Wam pewne podejrzenia, czym będę się tutaj zajmował, i jeżeli jeszcze tego nie rozgryźliście, to nawet łopatologiczne tłumaczenie nie pomoże. Czytelnik Złośliwy to ja, Adam "Abnormis" Hutnikiewicz, a ten wycinek wirtualnej przestrzeni pozwoli mi dzielić się z Wami opiniami, refleksjami oraz uwagami na temat książek, które ostatnio wpadły mi w szpony i zostały wyssane z treści do ostatniej kropli. Do tego dorzucę troszeczkę kwaśnej ironii, doprawię do smaku sarkazmem, dodam szczyptę oznaczonych spojlerów i voila! Danie gotowe.
Tworzywem twórczym będzie głównie beletrystyka: fantastyczna, sci-fi, uznana klasyka…a w końcu nawet niesławne 50 twarzy Greya, owoc niezbyt trzeźwego zakładu. Stąd też tytuł wpisu. Nie wiem, czy to masochizm, ale od czasu do czasu lubię przeczytać słabą powieść. Przyjemność płynąca z lektury jest mniejsza, ale pozwala to uświadomić sobie dosadnie, co czyni dobrą książkę dobrą. Nie znaczy to jednak, że nie wybiegnę czasem w rejony książki popularnonaukowej, jeżeli jakaś wpadnie mi w oko na bibliotecznym regale z nowościami. Ba, nie znaczy to nawet, że nie umieszczę tu powieści graficznej w stylu kultowych Watchmenów. Ilość tekstu zawierającego się w podobnie złożonej historii jest w mojej opinii wystarczająca, żeby stać się pożywką dla Czytelnika Złośliwego.


Czytam średnio jedną książkę tygodniowo – jak to ze średnią bywa oznacza to, że czasem łyknę dwie w końcu siedmiu dni, żeby potem przez 2 tygodnie męczyć jedną. Z analogiczną częstotliwością będą pojawiać się kolejne wpisy. Na pierwszy ogień pójdzie książka, powstała na podstawie filmu na podstawie gry: Warcraft autorstwa Christie Golden. To raczej jedna z tych prędko łykniętych.
Klawo (<;) byłoby, gdyby z czasem trafiły tutaj osoby, które po lekturze tych samych co ja książek rozpiera chęć, żeby cieszyć się wspomnieniem spędzonych z nią chwil. Poroztrząsać trochę niuanse fabuły, wytknąć autorowi nielogiczności czy ułożyć panegiryk ku czci ulubionego bohatera. Taki Dyskusyjny Klub Czytelników Złośliwych. Z chęcią odpowiem na wszystkie komentarze, których autorami nie będą spamboty.
Nie zamierzam jednak zrażać się, jeżeli rzeczywiście Sztuczne "Inteligencje" okażą się jedynymi chętnymi do reagowania na wpisy Czytelnika Złośliwego. Zdaję sobie sprawę że w dzisiejszym Internecie, spienionym morzu informacji, ten blog jest tylko samotną wysepką. Jako jej jedyny mieszkaniec będę wrzucał do wody następne zabutelkowane listy z nadzieją, że któryś z nich zostanie przeczytany i w końcu przybędzie ratunek, ale bez pewności, że to rzeczywiście nastąpi. Zapewne większość z przesyłek skończy wbijając się w stopy nieostrożnych plażowiczów. Ta zawierająca w sobie dzieło życia E.L James chyba nawet na to zasłużyła.

Trudno. I tak warto spróbować. Pierwsza smukła szyjka właśnie zakołysała się nad falami. Następne dołączą do niej niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz